U mnie spoko! Ćwiczę oko – o ludzkich i nieludzkich reakcjach

u mnie spoko ćwiczę oko

Początki noszenia przez dziecko zasłonki czy plasterka na oku wiążą się nie tylko z Plasterkową Wojną. Ta zmiana dla rodzica i dziecka związana jest także z zaciekawionymi spojrzeniami ludzi na ulicach czy dzieci na placach zabaw.

I o ile nie widzę nic zaskakującego w dziecięcej ciekawości i pytaniach dzieci kierowanych do swoich rodziców albo do rodziców Plastrowanych Zuchów to zaskakuje mnie bardzo wnikliwość i nietakt dorosłych.
Początkowo miałam nastawiony radar na ludzkie reakcje na widok mojego dziecka.

Dzieci zazwyczaj pytają:

Z tych mniej delikatnych
– Proszę Pani, a dlaczego ta dziewczynka nie ma oka?
Są i bardziej wyważone
– Co Ci się stało w oko?
Albo
– Dlaczego ona jest piratem?

Oczywista, dziecięca ciekawość. Krótka, zwięzła odpowiedź zwykle rozwiewa wątpliwości i zabawa z Jednooką trwa w najlepsze. Co odpowiadam dzieciom?
– Nic się nie stało, nie martw się. To sposób na ćwiczenie oka by dobrze widziało.
Czasami mówię
– Zapytaj ją, opowie Ci.
I wówczas Lila załatwia całą sprawę.

Wiem, że nie ma nic gorszego niż brak komentarza. Ciekawość niezaspokojona rodzi podejrzenie, że coś jest nie tak, że nie powinny pytać, a z Tą Dziewczynką stało się coś złego. Najgorzej jest jeśli dziecko jest z rodzicem. Jeśli dodamy do tego cechy człowieka, który zauważanie odmienności myli z jej wytykaniem i palec wskazujący dziecka wyciągnięty w stronę plastra dziwna reakcja murowana.

Słyszałam już:

Z tych mniej taktownych
– Nie patrz tam! Nie wolno. Cicho!
Albo
– Dziewczynka nie ma oka.
Są i bardziej wyważone
Hmm… Nie w takich przypadkach wyważonych nie ma.

Aha! No i bywają jeszcze panowie o taktownym żarciku sypanym z kapelusza.
Ojej, a co Ci się stało? Gdyby to był chłopak to pomyślałbym, że to Jurand ze Spychowa, a tak to nie wiem…

Ale to nie jest reguła! Nie mogę przyznać, że moje dziecko budzi poruszenie wszędzie gdzie się pojawi. Czasami są to reakcje bardzo miłe, pełne troski. Najczęściej dziadków, którzy mają wnuczęta z podobnym problemem, rodziców, którzy mają wiedzę na ten temat albo dorosłych, którzy w dzieciństwie nosili „skórzaste” obturatory na okulary i teraz z podziwem patrzą na kolorowe plastry. Bywa to okazja do rozmowy, podzielenia się doświadczeniem i wiedzą. Plaster już niejednokrotnie przysporzył nam nowych znajomych i przyjaciół!

Martwić się?

A moja córka? Czy martwiłam się, że zostanie wykluczona, będzie czuła się inna. Oczywiście! Można pomyśleć, że nie miała takiego problemu bo nosi zasłonkę od początku swojego życia i od momentu gdy nauczyła się mówić, tłumaczy światu o co tak w ogóle chodzi z tym zakrytym okiem. A starszaki? Cztero, pięciolatki, które zaczynają noszenie plasterka/zasłonki do przedszkola? Myślę, że to kwestia adaptacji grupy w jakiej przebywa nasze dziecko. Kiedyś poruszenie budziły okulary czy aparat ortodontyczny. Teraz wszyscy wiemy czemu służą i ich nie zauważamy. Taki sam proces powinien nastąpić w tym przypadku. Panie przedszkolanki powinny przedstawić taki temat dzieciom wcześniej i brać czynny i świadomy udział w Plasterkowym Wyzwaniu.

Dzieci odmienność ciekawi, nie odstręcza. To plastyczna masa z której można ulepić tolerancyjną i pełną wsparcia społeczność. Zdecydowanie gorzej jest z zatwardziałymi przekonaniami i nieludzkimi odruchami dorosłych. Na tę okazję warto wyrobić sobie kilka odruchowych reakcji by ciekawski maluch nie pozostał w dezinformacji, a nieciekawy dorosły poczuł się przynajmniej niekomfortowo.

Dorota Maciaszek

Dorota Maciaszek

Założycielka Wydawnictwa Oculino. Mama i rehabilitantka dziecka z jednooczną dysfunkcją wzroku, pasjonatka optometrii pediatrycznej i terapii widzenia. Biolożka, optometrysta, terapeuta widzenia.

Więcej postów - Facebook - Google Plus